Sezon wakacyjny rozkręcił się na dobre, bierzemy więc urlopy, planujemy wycieczki, łapiemy okazje last minute. Dla wielu przyszłych mam będzie to pierwsza podróż w (prawie) powiększonym gronie. I tu pojawia się dylemat – jaki kierunek obrać? Słoneczna plaża, kąpiele w morzu, leżakowanie czy może jednak góry, w których można nieco schować się przed słońcem? No właśnie, jak jest z tym opalaniem w ciąży? Czy ciężarna może trochę powygrzewać się w słońcu czy raczej powinna unikać go… jak ognia?
Wśród ciężarnych opalanie wciąż budzi niemałe kontrowersje. Wokół tego tematu narosło wiele mitów, choćby te traktujące o „gotowaniu wód płodowych na słońcu”. Czy można zatem opalać się w ciąży? To pytanie jest jak najbardziej zasadne, natomiast odpowiedź nie taka prosta. Nie ma bowiem dostępnych systematycznych przeglądów naukowych na ten temat, a jedynie pojedyncze doniesienia, które z uwagi na powagę sytuacji, również warto rozważyć poważnie.
Korzystne skutki racjonalnego opalania
Należy zacząć od tego, że nadmierna i długotrwała ekspozycja na promieniowanie UV bywa niebezpieczna, bez względu na to, czy jest się w ciąży czy nie. Nie oznacza to jednak, że musimy od razu chować się pod grubą warstwą ubrań. W rzeczywistości kontakt ze słońcem jest nam niezbędny. Przemawia za tym fakt, że jesienią czy zimą, kiedy dzień jest krótki, zalecane jest uzupełnianie witaminy D, którą w normalnych warunkach czerpalibyśmy właśnie ze słońca.
Jednak największa endogenna synteza witaminy D następuje nie poprzez suplementację, ale poprzez kontakt skóry ze słońcem. W badaniach wykazano, że u osób o jasnym zabarwieniu skóry 1 dawka rumieniowa (1 MED), tj. dawka promieni UV wywołująca minimalny rumień skóry, doprowadza do 10-krotnego wzrostu stężenia witaminy D3 w surowicy krwi. Wykazano również, że ekspozycja na promieniowanie UVB głowy, ramion i rąk powoduje syntezę takiej samej ilości witaminy D, co ekspozycja całego ciała przez 2 minuty. Zatem krótkotrwała ekspozycja dużych powierzchni ciała jest bardziej korzystna ze względu na syntezę większej ilości tej witaminy z jednocześnie mniejszym ryzykiem poparzeń.
Leniwy plażing czy aktywny spacer w półcieniu?
Jednak dostarczenie organizmowi odpowiedniej dawki witaminy D nie musi wiązać się z uzyskaniem efektu opalenizny. Uważa się, że krótkotrwałe opalanie w godzinach przed- i popołudniowych w zupełności wystarczy, aby osiągnąć jej prawidłowy poziom. Niestety stosowanie kremów z filtrem SPF 15, choć niezbędne, to ogranicza nieco syntezę wit. D w skórze. Dlatego od wielogodzinnego leżakowania na plaży bezpieczniejszy i po prostu skuteczniejszy okazuje się spacer w półcieniu.
Czy nienarodzone dzieci również mogą czerpać korzyści ze słońca?
Prawidłowy poziom witaminy D w organizmie mamy służy również maleństwu. Wydaje się, że ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe w ciąży, zwłaszcza w 1 trymestrze, może mieć związek z masą urodzeniową dziecka, choć wpływ ten nie jest do końca jasny. W świetle metaanaliz stężenie witaminy D poniżej 15 ng/ml powoduje mniejszą masę ciała noworodka średnio o 130 g, a stężenie poniżej 20 ng/ml zwiększa ryzyko hipotrofii płodu tj. mniejszej masy ciała i długości w stosunku do wieku płodowego.
Natomiast niektóre badania wskazują, że niedobór witaminy D w ciąży może wiązać się z:
- zwiększonym ryzykiem stanu przedrzucawkowego,
- cukrzycą i depresją poporodową,
- wzrostem ryzyka porodu przedwczesnego.
Promieniowanie ultrafioletowe, zwłaszcza UVA, zwiększa uwalnianie w skórze tlenku azotu, co może mieć korzystny wpływ na obniżenie ciśnienia krwi. Zdaniem badaczy ekspozycja na promieniowanie słoneczne w ostatnich 3 miesiącach ciąży wiąże się z mniejszym ryzykiem rozwoju nadciśnienia tętniczego. Z kolei jedno ze szkockich badań wykazało korzystny wpływ ekspozycji na słońce w pierwszych 3 miesiącach ciąży na zmniejszenie ryzyka porodu przedwczesnego.
Opalanie i synteza witaminy D może mieć również korzystny wpływ na układ immunologiczny ciężarnej, którego modulacja konieczna jest do procesów implantacji, uzyskania tolerancji ciąży i tworzenia łożyska.
Co za dużo to niezdrowo
To powiedzenie dotyczy każdej aktywności, również opalania. Choć słońce służy przyszłym mamom oraz ich maleństwom, to należy pamiętać, że powyższe badania dotyczą rozsądnego opalania. Nadmierny kontakt ze słońcem w ciąży sprzyja rozwojowi czerniaka i starzeniu się skóry.
W ciąży skóra jest delikatniejsza i bardziej podatna na oparzenia. Dlatego podczas opalania włókna elastynowe w skórze ciężarnych szybciej ulegają uszkodzeniu. Ponadto w ciąży organizm wytwarza większe ilości melaniny. Wówczas o wiele łatwiej o przebarwienia skórne, czasem nieustępujące po urodzeniu dziecka. Nadmierna ekspozycja na słońce powoduje również obniżenie poziomu kwasu foliowego, co ma istotne znaczenie podczas organogenezy w pierwszych 3 miesiącach ciąży i może sprzyjać wadom cewy nerwowej.
Ciepło, cieplej, gorąco
Samo opalanie, jeśli robimy to z głową, nie stanowi zagrożenia dla ciężarnej i dziecka, może za to przynieść wiele korzyści. Jednak słońce i bezchmurne niebo często pociągają za sobą wysokie temperatury na zewnątrz. A gorąc ciąży już nie służy. Pamiętajmy, że płód ma możliwość chłodzenia się jedynie oddając ciepło do matki. Stąd przegrzanie może zaburzać termoregulację płodowo-matczyną.
Przegrzanie sprzyja odwodnieniu organizmu. Ekspozycja na temperaturę 30 stopni przez 10 minut może powodować utratę nawet 2 litrów wody. Z kolei odwodnienie zwiększa ryzyko poronienia i porodu przedwczesnego.
Ekspozycja na wysoką temperaturę nie jest wskazana szczególnie we wczesnej ciąży. Jedno z węgierskich badań wskazuje na większe ryzyko poronienia w przypadku ekspozycji na temperaturę powyżej 25 stopni w pierwszych 2 tygodniach po zapłodnieniu, a więc najczęściej w nierozpoznanej jeszcze ciąży. Badania węgierskie wskazują, że ekspozycja na temperaturę powyżej 25 stopni w pierwszym tygodniu po zapłodnieniu zwiększa ryzyko poronienia o 0,24%, natomiast w drugim tygodniu ryzyko wzrasta o 0,41%.
Ponadto podejrzewa się, że zwiększona ekspozycja na promieniowanie słoneczne w ciąży zwiększa ryzyko twardziny uogólnionej i choroby Alzheimra u dorosłych dzieci.
To w końcu morze czy góry?
Ciężarna wcale nie musi unikać kontaktu ze słońcem, może zatem ze spokojem obrać kierunek – morze. Z pewnością i maleństwu spodoba się szum fal, sypki piasek i wydobywanie muszelek z wody. Zatem korzystajcie z tego, ale z rozsądkiem – w temperaturze do 25 stopni, nie w formie długotrwałego leżakowania na plaży, ale aktywnego spaceru lub kąpieli, w godzinach przed- i popołudniowych, absolutnie nie między 11:00 a 15.00 przy dużym natężeniu słońca.
Nie ma konieczności, aby ciężarna zasłaniała brzuch, natomiast zdecydowanie powinna chronić oczy i głowę. W taką pogodę specjalną ochroną należy potraktować także skórę. Mniej więcej co 2h powinno się smarować całe ciało kremem z filtrem co najmniej 30 SPF. Konieczne jest także regularne uzupełnianie płynów.
Jak widzicie, przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa, również i ciężarne mogą korzystać ze słońca. Wystarczy robić to racjonalnie i z głową. Muśnięty słońcem brzuch wygląda ładnie, natomiast heban jest zdecydowanie passe.