Wyprawka dla noworodka

Oglądanie dziecięcych ciuszków i gadżetów uwielbiałam jeszcze na długo przed tym, jak zostałam mamą. Już wtedy oczami wyobraźni widziałam swoją córeczkę w pięknych sukieneczkach, otuloną bambusowym kocykiem w łóżeczku z kremowym baldachimem.

W pierwszej ciąży oszalałam. Choć generalnie pieniądze średnio się mnie trzymają – te wydawane na wyprawkę dla syna rozchodziły się z niezwykłą łatwością, przyjemnością i radością. Kupiłam mnóstwo rzeczy – część naprawdę fajnych i potrzebnych, ale też sporo takich, które niestety zupełnie nam się nie przydały.

Dziś opowiem Wam o moich 7 hitach – rzeczach, które nam się przydały i fajnie sprawdziły zarówno w ciąży, jak i w pierwszych miesiącach życia zarówno Teosia, jak i Jagny.

1. Rogal ciążowy do spania.

Jak wiadomo wraz z powiększaniem się rozmiaru ciążowego brzuszka wzrasta trudność ze znalezieniem dogodnej pozycji do nocnego odpoczynku. U mnie zdecydowanie pomocny okazał się rogal. Część rogala wkładałam między nogi, do części się przytulałam i jakoś udawało się przespać noce ;-). To był fajny, przydatny gadżet. Najlepiej wybrać taki z materiałem zdejmowanym do prania, dzięki temu łatwo zachować go w czystości. Dziś z rogala korzysta mój synek, a czasem nawet mąż. Jak się okazuje, to hit nie tylko dla ciężarnych.

2. Kompresy na brodawki sutkowe.

Mój absolutny hit i wybawienie na bolesność brodawek sutkowych. Śmiało mogę powiedzieć, że uratowały mi życie, kiedy ból brodawek odbierał radość z pierwszych dni połogu. Jest to kompres nasączony żelem, który ma za zadanie pomóc przywrócić równowagę mikroflory brodawek i wspomóc naturalne procesy gojenia. Żelu nie musimy zmywać przed karmieniem dziecka. Wspaniale łagodzi, chłodzi, leczy. Ja nie rozstawałam się z nimi przez miesiąc!

3. Gniazdko niemowlęce.

Na rynku dostępnych jest mnóstwo gniazdek w przeróżnych wzorach, rozmiarach. My mieliśmy dwa – jedno większe, drugie trochę mniejsze. No i faktycznie były one niekwestionowanym hitem. Gniazdko układaliśmy zarówno w łóżeczku, by zmniejszyć i niejako ścieśnić przestrzeń wokół malucha, ale też na kanapie w salonie, czy na łóżku w innym pokoju. Gniazdko można spokojnie przenieść w wybrane miejsce, zabezpiecza ono dziecko przed ewentualnym spadnięciem, ale też jest dobrą opcją, by zaznaczyć „dziecięcy teren”. Gadżet ten jest fajny w pierwszych miesiącach życia dziecka, dopóki nie przewraca się ono z plecków na brzuch i jeszcze w nim mieści.

Fot. Archiwum prywatne Martyny Jencz

3. Pieluszki wielorazowe.

Muślinowe, bawełniane, tetrowe, kolorowe, białe, z wzorami i bez, w różnych rozmiarach. Ja uwielbiam muślinowe – niezwykłe miłe w dotyku. Mówiąc szczerze trudno wyobrazić sobie macierzyństwo bez pieluszek. Są potrzebne do otulenia, podłożenia, wytarcia, odbicia, zabezpieczenia. Nawet teraz moje dzieciaki uwielbiają zasypiać wtulone w pieluszkę, świetnie sprawdzają się także do okrycia w ciepłe dni. Co tu dużo mówić – hit!


4. Wygodne, łatwo zapinane ubranka dla niemowlaka.

To ważne szczególnie w pierwszych miesiącach życia i przy pierwszym dzieciątku, kiedy jeszcze drżą nam ręce, a każde przebranie malucha wiąże się z niemałym stresem. Wiadomo – fajnie wyglądają fikuśne sukieneczki, spodenki na szelkach, koszula z muszką i sweterek, ale na pierwsze miesiące, kiedy maleństwo przebieramy nawet kilkanaście razy dziennie, a ono samo głównie leży, najwygodniejsze są proste ubranka. Tradycyjne śpiochy, które nosiliśmy my jako niemowlęta, odeszły już do lamusa – ze względów praktycznych ponieważ kaftaniki pod nimi zwijały się na pleckach i brzuszku.

U nas sprawdziły się bodziaki z krótkim rękawkiem, na który nakładaliśmy pajace zapinane na zamek lub guziki. To tylko dwa elementy stroju, a jakie ograniczenie czasu, nerwów i płaczu ;-). Warto zadbać o to, by bodziaki i pajace były dobrej jakości, wtedy fajnie się piorą i nawet po kilku praniach wciąż wyglądają jak nowe.

Dla przyszłych rodziców, a zwłaszcza dla tatusiów, którzy zwykle zwracają mniejszą uwagę na szczegóły garderoby maluszka, wyjaśnienie  różnicy między bodziakiem a pajacykiem:

Bodziak – to taki niemowlęcy T-shirt (zwykle z krótkim rękawem), zakładany przez głowę, który pozostawia nóżki dziecka gołe. Zapięcie mamy w kroku. Z praktycznego punktu widzenia jego celem jest przytrzymanie pampersa na miejscu :).

Bodziak (body niemowlęce)

Pajac – zakładany jak kombinezon, zakrywa nóżki (razem ze stopami), rączki i całe ciało maluszka. Zapinamy go z przodu przez cały tułów i również w kroku.

Pajacyk niemowlęcy

5. Lampka do kontaktu.

Najlepiej z pilotem do sterowania kolorem i natężeniem światła. Jak wiadomo dzieci budzą się w nocy, z związku z czym w pokoju, w którym śpimy z dzieckiem potrzebujemy światła także w nocy – najlepiej delikatnego, stłumionego. Takie światło dają m.in. kolorowe misie i zabawki (które oczywiście zakupiłam), ale za 1/10 ceny misia można nabyć żarówkę wkładaną do kontaktu działającą na tej samej zasadzie, regulowaną pilotem, z możliwością wyboru koloru światła, jego intensywności, a w razie potrzeby sprawnego włączenia i wyłączenia. Nam towarzyszy niezmiennie od ponad dwóch lat i sprawdza się świetnie.

6. Pałąk-karuzela z zabawkami.

U mnie drewniana, ale może być z innego, przyjaznego dla dzieci materiału. To pierwsza zabawka, która była w stanie choć na chwilę zainteresować i zająć moje dzieci. Oczywiście, nie trwało to długo, ale na etapie „leżącej dżdżownicy” ta zabawka sprawdzała nam się najlepiej. Dzieciaki chętnie wyciągały rączki łapiąc za zwisające z góry, szeleszczące, czy grające zabawki, a my mieliśmy możliwość przymknąć oczy choć jeszcze na dwie minutki. Zarówno Teoś, jak i Jagna, uwielbiali ten pałąk. Zyskał u nas miano ulubionej zabawki na start. Już go nie używamy ale czeka na kolejnego noworodka w rodzinie ;-).


7. No właśnie… rodzina.

Największy, choć niematerialny hit wyprawkowy. Śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie wsparcie, pomoc, obecność i miłość najbliższych nie wyobrażam sobie, jak wyglądałyby pierwsze dni, tygodnie, miesiące mojego macierzyństwa. Rodzicielstwo bywa naprawdę trudne, ale jeśli mamy za sobą i przy sobie ludzi, którzy nas kochają, wierzą w nas, dobrze nam życzą, a czasem zwyczajnie odciążą i ugotują ciepły obiad, wszystko staje się prostsze. W zasadzie to powinien być numer 1 mojej listy i jeśli kompletujesz teraz swoją listę, zapisz ten punkt na pierwszym miejscu.

A jak jest u Was?

Co Wy możecie nazwać hitem swojej wyprawki?

Podzielcie się z nami swoimi doświadczeniami, może okaże się, że jest jeszcze coś, co powinien dostarczyć mi Pan kurier ;-).

Możecie napisać komentarz pod artykułem albo przenieść się na nasz instagram MisjaOna i tam dołączyć do naszej społeczności.

Martyna Jencz

 


Bądźmy w kontakcie